Nie kupuj dziewiątek, o manipulacji ocenami gier i hipokryzji branży gier.

Kiedy widzisz ocenę 9/10 na portalu growym czy zastanawiasz się co naprawdę oznacza ta cyfra? Czy to rzeczywisty obraz jakości gry, wynik głębokiej analizy, czy może raczej efekt świetnie zorganizowanej kampanii PR-owej?

W czasach, gdy dziennikarstwo growe zostało pożarte przez korporacyjny marketing nadszedł moment, by powiedzieć to głośno: recenzje przestały być dla graczy. Stały się przedłużeniem marketingowym wielkich wydawców.

Recenzja, czyli iluzja niezależności

W teorii recenzent to niezależny głos, jest to ktoś, kto potrafi oddzielić osobiste preferencje od obiektywnej analizy, wskazać zarówno mocne strony dzieła, jak i jego wady, a przede wszystkim: mówić prawdę, nawet jeśli ta prawda nie jest wygodna dla wydawcy czy fanów.

1. Uzależnienie od dostępu do tytułów przed premierą:

  • Recenzenci, którzy chcą publikować swoje teksty w dniu premiery co ma kluczowe znaczenie dla zasięgów i kliknięć muszą uzyskać dostęp do gry z wyprzedzeniem. Warunkiem są jednak umowy NDA1, które często zawierają zapisy sugerujące, co można, a czego nie można mówić. Oficjalnie nikt nie każe pisać pozytywnie, ale niepisana zasada jest prosta: krytykujesz zbyt ostro? Następnym razem nie dostaniesz klucza.

2. Konflikt interesów, reklamy i sponsoring:

  • Większość portali gamingowych utrzymuje się z reklam a największymi reklamodawcami są właśnie wydawcy gier. To rodzi poważny konflikt interesów. Trudno spodziewać się pełnej niezależności w ocenie gry, kiedy tuż obok recenzji pojawia się banner promujący ten sam tytuł. Czasem granica między recenzją a materiałem sponsorowanym zaciera się do tego stopnia, że nie jest w stanie się odróżnić jednego od drugiego.

3. Brak transparentności:

  • Mało który recenzent lub redakcja informuje odbiorców, czy recenzja powstała na podstawie kopii dostarczonej przez wydawcę, czy recenzent kupił grę sam. To podstawowa informacja, która mogłaby zwiększyć zaufanie czytelników a jednak często się o niej „zapomina”, co tylko pogłębia wrażenie, że recenzje nie są do końca niezależne.

Poniżej przedstawiam przykłady ocen, które nie zgadzały się z rzeczywistością techniczną gry

Magia cyferek, oszustwo w opakowaniu obiektywności

Dlaczego tak bardzo wierzymy numerkom? Bo liczby wyglądają poważnie: Nauka, twarde dane. 9/10 – „to musi być świetna gra, prawda?” Otóż nie. To jest chwyt psychologiczny, który daje ci fałszywe poczucie pewności. Bo za każdą oceną kryje się człowiek, jego gust.

A system ocen? To fikcja. IGN? Gamespot? Każda redakcja ma swoje standardy, swoje „wewnętrzne” skale. To, co dla jednego recenzenta jest ledwie „siódemką”, dla drugiego będzie bez wahania grą roku. I właśnie dlatego cyferka nic nie znaczy, jeśli nie przeczytasz, co za nią stoi.

Fanowskie recenzje i społeczności – ostatni bastion szczerości?

W dzisiejszych czasach, kiedy duże firmy mają ogromny wpływ na branżę gier, coraz więcej graczy szuka informacji u niezależnych osób. Na blogach, YouTube czy stronach z opiniami zwykłych użytkowników. Tam często znajdziemy szczere i prawdziwe zdania, bo te osoby nie mają powiązań z wydawcami i nie zależy im na sztucznym zawyżaniu ocen.

Na polskiej scenie niezależnych recenzji warto wspomnieć o takich twórcach jak Kiszak2, Arkadikuss3, Tamae4 czy Spartiatix5, którzy nie boją się mówić wprost o wadach i zaletach gier. Dzięki nim można poznać bardziej uczciwe opinie, pełne szczegółów i emocji, których nie oddają suche cyfry.

Trzeba jednak pamiętać, że i w takich miejscach mogą pojawić się przesadne opinie. Niektórzy są za bardzo zachwyceni, a inni bardzo niezadowoleni, co może zaburzać obiektywność. Mimo to, dzięki rozmowom i różnym punktom widzenia, właśnie tam można znaleźć prawdziwe, wartościowe recenzje.

Czas na świadome granie i czytanie recenzji

Jeśli chcesz naprawdę wiedzieć, czy gra jest dla ciebie, nie ufaj bezgranicznie liczbom i nagłówkom. Szukaj recenzji, które tłumaczą, dlaczego gra zdobyła taką, a nie inną ocenę. Sprawdź opinie różnych źródeł, zwłaszcza tych niezależnych i fanowskich.

Branża gier to wielka machina marketingowa, a my gracze często jesteśmy w nią wciągani. Czas zdemaskować fałszywą perfekcję ocen i zacząć wymagać od recenzentów szczerości, odwagi i rzetelności.

Jeśli masz ochotę, możesz się ze mną skontaktować, oznaczając mój profil w tweecie (@ludopolisPL). Chętnie przeczytam Twoje przemyślenia i porozmawiamy.



  1. Umowa NDA – to inaczej umowa o poufności, która zobowiązuje osoby lub firmy do zachowania w tajemnicy określonych informacji. W praktyce oznacza to, że strony podpisujące taką umowę nie mogą ujawniać ani wykorzystywać poufnych danych, które zostały im udostępnione w trakcie współpracy lub przed jej rozpoczęciem. ↩︎
  2. Kanał Kiszaka – LINK ↩︎
  3. Kanał Arkadikussa – LINK ↩︎
  4. Kanał Tamae – LINK ↩︎
  5. Kanał Spartiatixa – LINK ↩︎